Żona Egipcjanina: dla tutejszych osób – jestem jedną z nich

W Egipcie urzekła mnie pogoda, stosunek ludzi do siebie oraz podejście do życia. Nikt się tutaj nie śpieszy, zawsze na wszystko jest czas. Nie ma takiego europejskiego pędu za lepszym życiem.
Wywiad z blogerką, Żoną Egipcjanina

W Egipcie urzekła mnie pogoda, stosunek ludzi do siebie oraz podejście do życia. Nikt się tutaj nie śpieszy, zawsze na wszystko jest czas. Nie ma takiego europejskiego pędu za lepszym życiem. Zazwyczaj ludzie doceniają to, co mają, nawet jeśli mają naprawdę niewiele – w wywiadzie dla Gorilo.pl blogerka, Żona Egipcjanina – opowiada o różnicach kulturowych  i codzienności życia w Egipcie. 

Jak to się stało, że związała się Pani z Egipcjaninem?

Żona Egipcjanina: Mój mąż wprowadził się do mieszkania, w którym wynajmowałam pokój na studiach. Zachwyciło mnie jego podejście do życia i sposób bycia.

Czy wahała się Pani wziąć ślub z osobą wychowaną w innej kulturze, o innym wyznaniu?

Znaliśmy się już prawie rok. Cały czas mieszkając w tym samym mieszkaniu. Zdążyłam wystarczająco poznać swojego wybranka, więc żadnych wahań z mojej strony nie było.

Czy miała Pani obawy przed wyjazdem do Egiptu? W mediach często pojawiają się informacje o kobietach, które wyjeżdżają do muzułmańskiego kraju i nagle ich życie zmienia się o 180 stopni…

Wręcz przeciwnie. To ja bardzo naciskałam na wyjazd. Osoby postronne powtarzały mi, że dopiero, gdy wezmę ślub z Egipcjaninem, urodzę mu dziecko, zapewnię polski paszport lub wyjadę do Egiptu, poznam jego „prawdziwą twarz”. Tę, o której najczęściej słyszy się w mediach – Pana i Władcy, dla którego kobieta nie ma żadnej wartości. O szczęśliwych historiach mało się mówi niestety, bo to nie jest interesujący temat. Jedynym sposobem, by udowodnić, że mąż Egipcjanin nie musi się zmienić po przejściu któregokolwiek z wymienionych etapów, było przejście ich wszystkich. Mąż wciąż nie ma polskiego paszportu, ale nigdy się o taki nie starał. Ja nigdy wcześniej nie byłam w Egipcie.

Jak układają się Pani relacje z rodziną męża? Czy musiała Pani próbować dostosować się do jakichś rodzinnych zwyczajów?

Myślę, że mamy całkiem zwyczajne relacje. Od razu zostałam zaakceptowana przez rodzinę męża i byłam bardzo ciepło przyjęta. Nie musiałam dostosować się do żadnych zwyczajów.

Proszę powiedzieć teraz, jak wygląda życie kobiety w Egipcie.

Generalnie ile kobiet, tyle różnych perspektyw. Myślę, że zarówno w Egipcie, jak i w Polsce, bardzo dużo zależy od środowiska w jakim się obracamy i od naszego partnera. Nie jest prawdą, że kobiety zawsze są tu pozamykane w domach, nie mogą pracować i są w pełni odpowiedzialne za obowiązki domowe i wychowywanie dzieci. W naszej rodzinie oboje pracujemy, zajmujemy się domem i dziećmi.

A jakie są różnice w relacjach?

Często jest to inne podejście do kontaktów męsko-damskich. Jednak to też zależy od konkretnej rodziny. Dość rzadkie są spotkania w parach ze znajomymi. Zwykle kobiety spotykają się w kobiecym gronie, a mężczyźni w męskim. Co nie zmienia faktu, że na przykład razem chodzimy na spotkania z klientami, którzy w większości są mężczyznami. Bywam też na takich spotkaniach sama i nigdy nie spotkałam się z żadnymi nieprzyjemnościami w związku z tym. Dodatkowo w Egipcie jest inne podejście do etykiety, a dokładniej wielu zachowań, które nie wypada prezentować w stosunku do kobiety. Przykładowo jak przychodzi mężczyzna spisać licznik, który znajduje się w mieszkaniu, a mojego męża nie ma w domu, mogę go zwyczajnie nie wpuścić.

Życie kobiety w związku z Egipcjaninem dodatkowo różni się tym, że w Polsce przez fakt, że jestem żoną Egipcjanina, spotykam się z przejawami nienawiści, zaś w Egipcie, jestem postrzegana zupełnie jak Egipcjanka.

Porozmawiajmy teraz o tym, co urzekło Panią w Egipcie.

W Egipcie urzekła mnie pogoda, stosunek ludzi do siebie oraz podejście do życia. Nikt się tutaj nie śpieszy, zawsze na wszystko jest czas. Nie ma takiego europejskiego pędu za lepszym życiem. Zazwyczaj ludzie doceniają to, co mają, nawet jeśli mają naprawdę niewiele.

Co najbardziej zaskoczyło Panią w Egipcie?

Na początku chyba ludzie, którzy zimą chodzą w kurtkach zimowych. Temperatury w ciągu dnia w tym okresie przekraczają zwykle 20 stopni w cieniu. Idąc w krótkim rękawku i mijając mężczyzn w czapkach i kurtkach, byłam naprawdę zaskoczona. Co zabawne – dzisiaj sama chodzę zimą w sweterkach i kurtkach, w czasie gdy turyści w bikini kąpią się w morzu.

Również zaskoczyła mnie jakość wykonywanych usług. Kiedyś np. po opadach deszczu przestał nam działać Internet, więc przyjechał specjalista z państwowej firmy zajmującej się telefonią, by sprawdzić w czym problem. Okazało się, że deszcz zalał kabelki od telefonu. Oczyścił więc co trzeba, poskręcał i okręcił jednorazową reklamówką na wypadek, gdyby ponownie spadł deszcz. Również wspominam wizytę u elektryka, który przyjechał do zepsutej lampy. Popatrzył na lampę i powiedział: „No tak, jest zepsuta. Macie śrubokręt?”

Na blogu przeczytałem ciekawą historię na temat klienta, który nie tylko nie wszedł do Pani do domu, ale przekazał mężowi, że będzie czekał z pieniędzmi przy wjeździe na osiedle (przez dbałość o opinię o Państwa obojga). Czy zdarzały się Pani sytuację, że mężczyźni byli wobec Pani nieprzyjemni, nachalni?

Zaraz po przyjeździe do Egiptu zdarzyło mi się kilka razy, że zaczepiali mnie słownie. Wołali np. „miód”, „hej sexy”, „krasiwa” czy „daj buziaka”. Raz mężczyzna złożył mi niemoralną propozycję na ulicy, o czym też pisałam na blogu. Na chwilę obecną już tego nie doświadczam. Myślę, że może po moim zachowaniu widać, że nie jestem zainteresowana flirtem.

Czy czuje się Pani bezpiecznie w Egipcie?

Oczywiście. Nawet chodząc sama nocą po ulicach Hurghady, czuję się zupełnie bezpiecznie. Wynika to przede wszystkim z faktu, że w razie sytuacji kryzysowej, wiem, że ludzie by zareagowali. Nocami ulice nigdy nie są zupełnie puste, a mieszkańcy chętnie pomagają innym, nawet zupełnie nieznajomym.

Z jakim przyjęciem spotkała się Pani w Egipcie ze strony mieszkańców?

Spotkałam się z bardzo ciepłym przyjęciem. Wielokrotnie już słyszałam, że skoro mieszkam tu tyle lat, a na dodatek mam męża Egipcjanina, to dla tutejszych osób – jestem jedną z nich.

Hurghada to jeden z najpopularniejszych kurortów turystycznych. Polacy najczęściej jednak spędzają całe dnie w zamkniętych kurortach. Czy zachęcałaby Pani ich do pojechania do centrum miasta?

Jak najbardziej. Uważam, że naprawdę warto pojechać na miasto i zobaczyć jak żyją tutaj ludzie. Ruch uliczny na początku może przerażać, ale warto zwrócić uwagę na fakt, że pomimo iż wszyscy jeżdżą jak chcą, używając głównie klaksonów, a pieszy przechodzą przez ulicę dosłownie wszędzie, wymijając slalomem pędzące samochody, nie ma wielu wypadków na drogach.

Sam byłem w Hurghadzie i przyznam, że było całkiem ciekawie, choć jazda samochodem z kurortu była przygodą ze względu na nietypowe dla Europejczyka zachowania na drodze. Czy miałaby Pani dla nich jakieś wskazówki?

Warto wybrać się do meczetu oraz zwiedzić najstarszą dzielnicę Hurghady – Dahar, gdzie znajduje się targ warzywno-owocowy. Z pewnością lepiej, jeśli kobieta skromnie się ubierze na taką wyprawę, bo głębokie dekolty, krótkie spodenki czy spódnice, zachęcają tutejszych mężczyzn do flirtu.

Co więcej, jeśli jedzie się z hotelu oddalonego od centrum lepiej zamówić taksówkę, np. z Fawry Taxi, ponieważ taksówkarze zawsze korzystają tu z taksometrów i nie będą próbowali zażądać więcej, niż warty jest kurs, tylko ze względu na to, że jesteśmy nietutejsi. W przypadku pomarańczowo-granatowych taksówek, które ciągle jeżdżą po mieście, warto ustalić cenę kursu przed wejściem do taksówki. O taksówkach pisałam obszerniej tutaj.

Świetnie, dziękuję Pani za rozmowę!

Dziękuję również.

Zapraszamy również do obserwowania profilu Żony Egipcjanina na Facebooku

Rozmawiał Maciej Pietrzyk

Opublikowano: 2018-07-16

Wyjeżdżasz za granicę?

Czuj się bezpiecznie i porównaj oferty 29 ubezpieczeń podróżnych.