Wskakujemy na rower cz. 1. Lubomierz – Turbacz – Nowy Targ

Lubomierz – ale który? W Polsce są dwie miejscowości o tej nazwie, a na dodatek obydwie leżą w górach! Pierwsza z nich to Lubomierz na Dolnym Śląsku, a dokładniej na Pogórzu Izerskim, gdzie nie brakuje wspaniałych i wciąż mało znanych tras rowerowych. Ale ponieważ dolnośląski Lubomierz od Turbacza dzielą 462 km i co najmniej 24 godziny na rowerze drogą krajową – startujemy w tym drugim, małopolskim Lubomierzu. Ta malownicza wieś leży pomiędzy dwoma pasmami górskimi: Gorcami i Beskidem Wyspowym, co czyni ją doskonałą bazą wypadową zarówno dla piechurów, jak i dla rowerzystów, narciarzy, a nawet jeźdźców. 

W Lubomierzu startujemy z Rzek – ruszamy czerwonym szlakiem rowerowym, a przed nami 28 km, podczas których przyjdzie nam wspiąć się ponad 700 m w górę! Pierwszy odcinek to lekki zjazd przez las – w tej części trasy szlak rowerowy pokrywa się z pieszym i konnym – należy pamiętać, że pierwszeństwo mają tu piesi, następnie jeźdźcy, a dopiero w trzeciej kolejności rowerzyści! Po zjeździe „na rozgrzewkę” zaczyna się wspinaczka, a po niecałych 3 kilometrach w poziomie i 54 metrach w pionie docieramy do Papieżówki – polany z drewnianym szałasem, w którym mieszkał młody Jan Paweł II podczas swoich wędrówek po Gorcach w 1976 r. Niedaleko za polaną szlak rozwidla się – my, podążając za oznaczeniami, jedziemy w lewo, na Jaworzynę Kamienicką. To jeden z trudniejszych odcinków trasy, która wije się pomiędzy drzewami przez niemal 8 kilometrów i wspina na ponad 1200 m. npm. Nasz przystanek, Jaworzyna Kamienicka, wynagradza wszelkie wysiłki piękną panoramą Karpat. Odpoczywając, podziwiamy Gorce (z doskonale widocznymi Kudłoniem i Gorcem) oraz liczne szczyty Beskidu Wyspowego i Sądeckiego. Będąc na Jaworzynie Krynickiej warto również obejrzeć wiekową kapliczkę, postawioną tu jeszcze przed I Wojną Światową przez miejscowego bacę i znachora. Spod kapliczki żółtym szlakiem można dojść do Zbójnickiej Jamy, jaskini będącej niegdyś kryjówką leśnych zbójów, którzy musieli przy okazji być profesjonalnymi grotołazami, gdyż wejście do jamy rozpoczyna się pionową studnią o głębokości 3,5 metra. Wedle podań, jaskinia ciągnie się daleko, pod całymi Gorcami – co podobno usiłowali sprawdzić miejscowi juhasi: wpuścili oni do jamy kozę, która po dłuższym czasie miała wyjść utrudzona pod Mogielnicą, czyli już w Beskidzie Wyspowym!

Po powrocie pod kapliczkę ruszamy dalej w kierunku Turbacza, teren lekko wznosi się i opada, a my zjeżdżamy do Hali Długiej, skąd roztacza się kolejny na tej trasie, wspaniały widok (i na której stoją ławeczki dla spragnionych odpoczynku). Z Hali Długiej podziwiamy ponownie Gorce, Beskid Wyspowy oraz Śląski – a po raz pierwszy na tej trasie: Pieniny oraz Tatry! Przy odrobinie szczęścia spotkamy tu owce, a w tradycyjnej bacówce zaopatrzymy się w oscypki i orzeźwiającą żętycę, czyli serwatkę z mleka owczego. Ten widniejący na liście polskich produktów tradycyjnych napój, litrami pity przez górali, ma podobno leczyć drogi oddechowe (niepotwierdzone), a u osób pijących go po raz pierwszy może mieć silne działanie przeczyszczające (potwierdzone!). 

Po wyjątkowych widokach ruszamy dalej w kierunku Turbacza mijając po drodze zamkniętą już Chatkę u Metysa, oferująca niegdyś miejsca noclegowe. Przed nami już tylko 1,5 kilometra w poziomie i trochę powyżej 100 metrów w pionie. Po tych kilku – kilkunastu minutach spędzonych na leśnej drodze, docieramy do gorczańskiej ostoi cywilizacji, czyli schroniska pod Turbaczem, które oferuje 100 miejsc noclegowych i jest dość tłumnie oblegane przez turystów

Mijamy schronisko i kierujemy się na szczyt Turbacza, od którego dzieli nas już tylko pół kilometra. To najwyższy punkt naszej wyprawy – mierzący sobie 1310 m. npm. Turbacz należy do Korony Gór Polskich, a na jego szczycie czekają na nas: krzyż, obelisk, tablica informacyjna i – z uwagi na częściowe zalesienie – nieco mniej spektakularne widoki, niż w poprzednich częściach trasy. Warto wspomnieć, że ten najwyższy szczyt Gorców jest również najwyższym punktem polskich maratonów rowerowych!

Ruszamy do Nowego Targu – przed nami 12 km komfortowego zjazdu w większości prostą, asfaltową drogą biegnącą przez lasy i polany. Mijamy Polanę Rusnakową z Kaplica Papieską, nieliczne wiejskie zabudowania i agroturystyki, niewielki wodospad oraz działający w sezonie stok Długa Polana – i już po kilku chwilach docieramy do celu naszej podróży – przyjemnego miasteczka z ładnym Rynkiem, gdzie można odpocząć po tej widokowej, kilkugodzinnej trasie. 


Informacje praktyczne:

Jak się tam dostać i skąd rower?

Do małopolskiego Lubomierza z Krakowa można dojechać autobusem, który przewiezie również rower (swój własny). Powrót z Nowego Targu do Krakowa – również autobusem, również z rowerem.


Jakie ubezpieczenie?  

Takie, które zawiera kolarstwo górskie w Polsce. Ceny takiego ubezpieczenia zaczynają się już od 30 zł za 1 dzień dla 1 osoby. W tej kwocie dostaniemy transport do placówki medycznej wraz z pokryciem kosztu wizyty lekarskiej, a także ochronę NNW do 20 000 zł.

Wyjeżdżasz za granicę?

Czuj się bezpiecznie i porównaj oferty 29 ubezpieczeń podróżnych.